Strony

Akcesoria fanatyczki-zdobniczki: Artystyczna guma maskująca.

Prawdopodobnie słyszeliście o gumie w płynie Liquid Palisade marki Kiesque. Jest to specjalny płyn, dzięki któremu zrobimy szybko i czysto nasz manicure wykorzystując m.in. takie metody jak stemplowanie, water marble czy cieniowanie gąbeczką ;). Oczywiście za taki profesjonalny produkt trzeba profesjonalnie zapłacić ;) - koszt to ok 22 dol., a kupuje się bezpośrednio ze strony producenta przez Internet. Szczerze, to zaciekawiło mnie to cudo, bo naprawdę wygląda to super, ale cena ostudziła mój zapał na jego zakup, za to zachęciła mnie do poszukiwań. Płynna guma... przecież to nie może być trudne do zdobycia. I tak, przeszukując Internet natrafiłam na fajny artykuł Ilojleen (klik), która napisała o użyciu w malarstwie gumy maskującej, inaczej - płynnego lateksu. I tak, trafiłam do sklepu Artysta, gdzie zamówiłam sobie to cudo, które zmieniło mój świat :D (klik).



MARIMERI Artystyczna guma maskująca - bo o niej mowa - kosztowała mnie niecałe 25 zł, wliczając w to koszty wysyłki kurierem DPD. Szczerze polecam sklep Artysta, bo gumę miałam już u siebie po 2 dniach od zamówienia.

Otrzymujemy pokaźny słoik z płynnym lateksem w kolorze jasno-niebieskim. Niestety, ale guma mega śmierdzi, ale nie można mieć wszystkiego. Po nałożeniu dość szybko zastyga, a sam zapach szybko się ulatnia. Ja przelałam trochę gumy do czystej buteleczki po lakierze (wyczyszczona z top coatu acetonem i przewietrzona). Oczywiście zanim wlałam ją do buteleczki musiałam sprawdzić jak zachowa się pędzelek, więc najpierw zamoczyłam go w gumie, co było błędem bo guma zaczęła szybko na nim zastygać. No ale, przeczyściłam go trochę i jakoś działa, jest roztrzepany ale maluje dobrze ;).


Po przelaniu gumy do buteleczki, porządnie zakręciłam słój i odstawiłam go na jakiś czas. Oczywiście od razu wzięłam się za testowanie. Polecam Wam najpierw nałożyć trochę gumy w jakimś niewidocznym miejscu na ciele, żeby upewnić się, że guma Was nie uczula.

No to zaczynamy zabawę. Użyłam już gumy do marblizingu, stempli i cieniowania. We wszystkich metodach guma sprawdziła się naprawdę cudownie. 

Nanosimy gumę wokół paznokci (w przypadku water marblizing - też pod paznokciami, na opuszkach). Nie żałujemy sobie, tej gumy starczy na długo ;)



Po krótkim czasie, guma zaczyna zastygać. Staje się wówczas przezroczysta o niebieskim zabarwieniu. Jest też dość lepiąca się, zwłaszcza do siebie, więc warto pilnować, żeby guma nie stykała się ze sobą. Nie warto też długo czekać z gumą na palcach, ponieważ po pewnym czasie sama zaczyna się rolować i delikatnie schodzić. Podejrzewam, ze to przez to, że nasza skóra oddycha. 


Jak już guma nam nieco zastygła, maczamy paznokcie w lakierze przygotowanym na wodzie. Dokładny opis tej metody znajdziecie na moim blogu - tutaj (czyszczenie tego - to był ból).



Czekamy chwilkę i zaczynamy powoli rolować gumę. Guma schodzi bez żadnych problemów, zawsze w jednym kawałku. Taki to urok lateksu - ciężko go porwać :))


Po całkowitym zdjęciu gumy zostały mi czyściutkie place (wyłączając kawałek palca, który za głęboko namoczyłam:)) oraz dwa ruloniki z gumy i resztek lakieru. Zostaje już tylko osuszyć paznokcie i nałożyć top coat.



Jak widzicie, guma ratuje metodę marblising. Dla mnie najgorszą bolączką tej metody było czyszczenie palców. Teraz jestem pewna, że częściej będę się brudzić przy robieniu mani :)

Gumę użyłam też do zrobienia także tego mani. Ten słoiczek, pełen niebieskości naprawdę się opłaca!



Oczywiście jest też opcja do wykorzystania gumy przy tworzeniu wzorków. Nie jest to jednak takie do końca proste, ponieważ po zaschnięciu na samym paznokciu ciężko jest odkleić cudowną gumę. Najprościej jest zrobić mazańce gumą na paznokciu, tak aby ich końcówki spływały na skórki, Wówczas można złapać za gumę na skórce i łatwo ją odkleić. Będę to jeszcze testowała i na pewno podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...